Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Brave Kids 2015 oczami rodzin goszczących

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Przez dwa tygodnie przyjmowali w swoich domach młodych tancerzy z Ugandy i Brazylii, cyrkowców z St. Petersburga, artystki z Indii. Okazuje się, że to jedyny projekt, który tak łączy ludzi. Dlaczego? Oto odpowiedzi polskich rodzin biorących w nim udział.
Brave Kids 2015 oczami rodzin goszczących

Brave Kids 2015 oczami rodzin goszczących
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Brave Kids 2015 oczami rodzin goszczących
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Brave Kids 2015 oczami rodzin goszczących
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Na widowni transparenty – „Brasil” lub „Puszczykowo”. Publiczność mocno zaangażowana i rozemocjonowana – to spektakl finałowy Brave Kids. W tym roku wszystkim podobało się to, że w czasie przedstawienia każda z 19 grup miała czas na zaprezentowania siebie, zawsze przy współudziale pozostałych dzieci (wszystkie przez cały czas były na scenie).

– Wyszła z tego seria fascynujących minispektakli. A emocje i wzruszenie na widowni biorą się stąd, że rodziny goszczące przez dwa tygodnie tak zżywają się ze swoimi podopiecznymi, że traktują je i mówią o nich „nasze dzieci” – mówi Justyna Warecka, producentka projektu Brave Kids.

Dzieci z 4 stron świata

Puchowe kurtki, czapki i rękawiczki – to wszystko przywieźli ze sobą do Polski młodzi Brazylijczycy z Rio de Janeiro. Przydały się, choć była połowa czerwca.

– Padało i było chłodno. Nasi Brazylijczycy potwornie marzli, w czapkach i rękawiczkach spali nawet w nocy – mówi Laryssa Kowalczyk, której rodzina w tym roku gościła młodych artystów z grupy Mas Caminhos. („Więcej Ścieżek”) z Rio de Janeiro.

Kiedy polskie rodziny zgłaszają się do projektu, poznają tylko imiona i wiek dzieci. Wiedzą także, że przyjadą na przykład z Buriacji, Angoli czy Nepalu, ale więcej nic. Jak się przygotować?

– W naszym przypadku to był już trzeci raz z Brave Kids. 2 lata temu przyjmowaliśmy dzieci z Indii, a rok temu z Indonezji. Za każdym razem trochę czytaliśmy o kulturze tych krajów, coś o ich kuchni, ale nie ma sensu specjalnie się przygotowywać. Brave Kids są wrażliwe i otwarte. Wystarczy, że my też tacy będziemy, a porozumiemy się nawet bez języka – opowiada Laryssa Kowalczyk.

Kim są Brave Kids? Przede wszystkim to dzieci z niezwykłymi talentami i zdolnościami artystycznymi – śpiewają, grają, tańczą, są aktorami lub cyrkowcami. Przyjeżdżają z daleka, z krajów Afryki, Azji i Ameryki Południowej, ale też z bliższych okolic, m.in. z ze Słowacji, Ukrainy, Rosji czy Estonii.

– Żyją nieraz w trudnych warunkach, pochodzą ze środowisk, które nie dają wielu perspektyw. Niektóre są za granicą pierwszy raz w życiu. Projekt Brave Kids jest po to, by zobaczyły, że sztuka otwiera przed nimi wiele drzwi – wyjaśnia Justyna Warecka.

Czy Brave Kids może się obyć bez kurczaka?

Może powstanie kiedyś zbiór przepisów kulinarnych Brave Kids? Byłby ciekawy, bo rodziny goszczące nieraz muszą wykazać się inwencją w kuchni. Mali Hindusi jedzą często tylko dania kuchni indyjskiej, ze specyficznymi przyprawami. Żonglerzy z Dżakarty, którzy byli na Brave Kids w zeszłym roku, do wszystkiego dodawali chili. Z kolei dzieci z krajów muzułmańskich nie jedzą wieprzowiny.

– Na początku podawałam uniwersalne potrawy, przede wszystkim dania z kurczakiem, bo to jedzą dzieci na całym świecie. Projekt Brave Kids bez kurczaka chyba by się nie udał. Później starałam się gotować rzeczy, do których przyzwyczajeni są nasi goście, ale akurat naszym Brazylijczykom szybko przypadła do gustu także polska kuchnia – opowiada Marta Ćwiklińska z Wrocławia.

Magdalena Dubas z Wrocławia, której rodzina gościła w tym roku dwie dziewczynki z Buriacji, musiała kupić większy dzbanek na herbatę. – Dziewczyny piły herbatę hektolitrami. Na zajęcia też zabierały ze sobą termosy. Nauczyły się u nas pić herbatę z cytryną i miodem, u siebie piją z mlekiem – mówi.

Zdarza się i tak, że Brave Kids same biorą się za gotowanie, w ramach podziękowania za gościnę. Rodzina Roberta Francuziaka z Wałbrzycha przyjmowała w tym roku dwóch chłopców z Ugandy. – Pewnego razu przez dwie godziny urzędowali w kuchni. Pomagałem im tylko przy obsłudze sprzętów. Przygotowali przepyszne omlety z papryką, kapustą i pomidorami, a także fantastycznie przyprawione danie z kurczakiem. Niejeden kucharz by się zdziwił – opowiada.

Samba na kuchennym blacie

Wrocławianie goszczący młodych artystów z Rio de Janeiro często organizowali spotkania, po kolei w domu każdej z rodzin. – Dzieci miały dodatkową frajdę. Były jak wulkan energii, taniec to dla nich coś tak naturalnego jak chodzenie, łącznie z sambą na blacie kuchennym. Z kolei u nas odbył się pokaz mody, z wykorzystaniem wszystkich naszych ubrań – opowiada Laryssa Kowalczyk.

Jeśli zapytać rodziny goszczące, dlaczego projekt tak wciąga, to odpowiadają często: To bardzo fajne doświadczenie także dla naszych dzieci. – Otwiera je, uwrażliwia, dowiadują się czegoś o świecie. To zupełnie inna perspektywa niż w przypadku wyjazdu nawet na egzotyczne wakacje – mówi Marta Ćwiklińska.

– Poza tym to projekt z dobrą energią. Nikt nie nastawia się na branie, lecz na dawanie. Niezwykłe jest, jak wiele my dostajemy od Brave Kids – dodaje Magdalena Dubas.

Rodzina Weroniki Szewczyk z Przemyśla gościła dwie tancerki z New Delhi. – Miały niezwykłe wyczucie i wrażliwość. W czasie gier, zabaw i rozmów dbały o to, by wszyscy się dobrze bawili – mówi.

Wrażenie robi też niespożyta energia dzieci. Można ją zobaczyć w czasie występów Brave Kids, ale rodziny goszczące mają z nią kontakt na co dzień. – Już o 8 rano pierwszego dnia mieliśmy w domu salta i szpagaty. Dzieciaki potrafiły też spontanicznie na ulicy stanąć na głowie lub zrobić gwiazdę. Poza tym na wszystko, wycieczkę czy grilla, reagowały: „urrra!” – opowiada Monika Bachusz-Ślazińska z Wałbrzycha, której rodzina gościła dwoje cyrkowców z Sankt Petersburga.

Czy wizyta Brave Kids oznacza rewolucję w domowych zwyczajach? Czasem trzeba coś przemeblować, żeby zwolnić jeden pokój, w tygodniu trzeba też odwozić i przywozić dzieci z warsztatów artystycznych. Weekendy spędza się wspólnie, dbając o to, by było jak najciekawiej. Wiele rodzin goszczących podkreśla, że dzięki Brave Kids razem spędzając więcej czasu niż na co dzień.

Brave Kids przez cały rok

Nawet jeśli między Brave Kids a dziećmi z polskich rodzina jest kilka lat różnicy, to i tak dogadują się bardzo szybko. Różnice kulturowe? Zwracają na nie uwagę i natychmiast akceptują.

– Kiedy przeglądałam zdjęcia do pamiątkowych albumów dla naszych podopiecznych z Brazylii, zauważyłam, że na bardzo wielu są z naszymi dziećmi. To dlatego, że od razu, swobodnie złapały ze sobą kontakt, a później spędzały ze sobą mnóstwo czasu – mówi Laryssa Kowalczyk.

Kiedy mali artyści wracają do siebie, kontakt z polskimi rodzinami najczęściej się nie urywa. Sprawę ułatwiają media społecznościowe.

– Moje dzieci założyły konto na Facebooku specjalnie po to, by móc rozmawiać z naszymi dziewczynami z Indii. Dwa tygodnie, które razem z nimi spędziliśmy, to na pozór niewiele, ale mieliśmy w tym czasie mnóstwo pozytywnych przeżyć. Bardzo się z nimi związaliśmy. Zresztą nie tylko my. Kiedy autobus z dziećmi odjeżdżał z Przemyśla, wszyscy płakali – opowiada Weronika Szewczyk.

Przyjaźnie nawiązują się również między rodzinami goszczącymi. Projekt Brave Kids łączy ludzi, którzy podobnie patrzą na świat. Wszyscy deklarują też, że czekają już na kolejną edycję projektu.


otomedia.pl



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl