UPSP - urządzenie przywoławcze straży pożarnej używano, kiedy wybuchł pożar, a w okolicy nie było budki telefonicznej. Wystarczyło zbić szybkę, wcisnąć przycisk i oczekiwać na przyjazd strażaków. Alarm wyświetlał się na konsolecie w centrali straży. Urządzenia montowano na ścianach budynków oraz na skrzyżowaniach. Nieczynne i zapomniane UPSC znaleźliśmy przy bunkrze na Grabiszyńskiej i na skrzyżowaniu Ojca Beyzyma z ulicą Ogrodową.
- Pamiętam takie urządzenie, które stało przy Feniksie. W jednostce straży przy ulicy Gdańskiej znajdowała się konsola, gdzie wyświetlały się alarmy z UPSP. Przestały być potrzebne, kiedy na ulicach zaczęły się pojawiać budki telefoniczne – opowiada Henryk Sławicki, jeden z wrocławskich strażaków.
W latach 70 straż przeszła udrękę. Chuligani dla zabawy zbijali szybki i wciskali przycisk powodując fałszywy alarm. Wiele urządzeń dewastowano.
- Dziś istnieje monitoring, prawie każdy ma komórkę i istnieją szybsze metody powiadamiania o pożarach - opowiada Krzysztof Gielsa, rzecznik komendy Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
Urządzenia montowano również w zakładach pracy o dużym ryzyku wybuchu pożaru np. w wojskowej bazie paliw na Kowalach, czy w dawnej Fabryce Farb i Lakierów Polifarb - Wrocław.
Obecne przepisy przeciwpożarowe również wymuszają montaż czerwonych przycisków z napisem „alarm” w kinach, teatrach, urzędach i innych miejscach publicznych.